Poważne oskarżenia byłych zawodniczek wobec prezesa Wisły Warszawa
W czwartek w serwisie onet.pl ukazał się tekst autorstwa Dariusza Farona, w którym byłe siatkarki Wisły Warszawa opowiadają o tym, jak były traktowane przez prezesa Grzegorza Kulikowskiego. Oprócz oskarżeń o niedotrzymywanie umów i niespłacanie zaległości finansowych padają również stwierdzenia o przekazywaniu pieniędzy „pod stołem”, zatrudnianiu na czarno, a także o przedmiotowym traktowaniu zawodniczek w klubie […]
Artykuł Poważne oskarżenia byłych zawodniczek wobec prezesa Wisły Warszawa opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.
W czwartek w serwisie onet.pl ukazał się tekst autorstwa Dariusza Farona, w którym byłe siatkarki Wisły Warszawa opowiadają o tym, jak były traktowane przez prezesa Grzegorza Kulikowskiego. Oprócz oskarżeń o niedotrzymywanie umów i niespłacanie zaległości finansowych padają również stwierdzenia o przekazywaniu pieniędzy „pod stołem”, zatrudnianiu na czarno, a także o przedmiotowym traktowaniu zawodniczek w klubie i zachowaniach mogących być uznanymi za mobbing.
– To bardzo zły człowiek. Cały czas poniżał i straszył zawodniczki. Ja co tydzień słyszałam od niego, że odeśle mnie do Serbii. Bałam się, że nie opuszczę kraju, bo od pewnego momentu pracowałam na czarno – mówi serbska siatkarka Mirjana Djurić–Bergendorff w rozmowie z Onetem. Serbka do dziś nie otrzymała zaległych pieniędzy, chociaż osobiście przyjechała po nie do Warszawy. Na Wisłę wciąż nałożony jest przez CEV zakaz transferów zagranicznych.
– Podpisaliśmy kontrakt, który miał zacząć obowiązywać, gdy dostanę pozwolenie na pracę w Polsce. Prezes dawał mi pieniądze do ręki. Po 500, 800 euro… Wiza wygasła po trzech miesiącach, więc to było nielegalne. On nazywał to „pożyczkami”. Nie chodzi tylko o mnie, on cały czas miał w drużynie zawodniczki, które czekały na papiery kilka miesięcy, przez ten czas grały na czarno – mówi zawodniczka. – Prezes Wisły Warszawa to bardzo zły człowiek. Mówił zawodniczkom okropne rzeczy, poniżał nas i zastraszał. Ciągle groził, że nie zapłaci pensji, albo że przestanie uiszczać opłaty za mieszkanie. Wchodził do mojego pokoju, gdy się przebierałam i byłam w samej bieliźnie. Nie wyszedł, nie odwrócił głowy. Stał i patrzył. Innym razem w windzie wypalił: „schudłaś, odkąd do nas przyjechałaś”. Gdy na zgrupowaniu miałam zepsute łóżko, zgłosiłam mu to, a on odpowiedział, że mogę przyjść spać do niego. Jego żona była przy tym i oboje zaczęli się śmiać, traktując to jako żart, choć według mnie wcale nie było to śmieszne. Każdego tygodnia słyszałam, że odeśle mnie do Serbii. Podobne incydenty spotykały nie tylko mnie, ale też inne dziewczyny. Pamiętam też, jak byłyśmy w pokoju we trzy i jedna koleżanka brała prysznic. Pojawił się prezes, więc powiedziałam jej, żeby nie wychodziła z łazienki. On odpowiedział: „Dlaczego? Przecież to żaden problem”. I znów zaczął się śmiać. Tamte dziewczyny miały osiemnaście i dwadzieścia lat – kończy Djurić–Bergendorff.
W tekście pojawiająsię również zarzuty innych byłych zawodniczek, chociaż te wypowiadają się już anonimowo. – Miałyśmy tańczyć tak, jak on zagra. Gdy coś mu się nie podobało, były awantury albo bardzo niestosowane teksty. Na początku myślałam: „Ok, płaci, więc wymaga”. Dopiero kiedy zmieniłam drużynę, zobaczyłam, że normalność wygląda zupełnie inaczej – mówi jedna z nich. – Lubił komentować nasz wygląd. Gdy ktoś budził się dwie minuty przed śniadaniem i schodził na dół nieuczesany czy nieumalowany, prezes nieraz pytał: „jak ty wyglądasz?”, „co sobą prezentujesz?” – dodaje druga.
Cały tekst przeczytasz w serwisie onet.pl
Artykuł Poważne oskarżenia byłych zawodniczek wobec prezesa Wisły Warszawa opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.