Klubowe Mistrzostwa Świata FIVB… ale właściwie po co?
Turniej, lot, turniej, lot, przerwa, start ligi. W tak zastraszająco szybkim tempie pędzi od jakiegoś czasu siatkarski kalendarz. Sezon 2019/2020 jest dodatkowo przeładowany z powodu zbliżających się igrzysk olimpijskich i turniejów kwalifikacyjnych do nich rozgrywanych w Berlinie i Apledoorn. Dlatego część z kibiców mogła tego nie zauważyć, ale właśnie trwają Klubowe Mistrzostwa Świata. Ze względu […]
Artykuł Klubowe Mistrzostwa Świata FIVB… ale właściwie po co? opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.
Turniej, lot, turniej, lot, przerwa, start ligi. W tak zastraszająco szybkim tempie pędzi od jakiegoś czasu siatkarski kalendarz. Sezon 2019/2020 jest dodatkowo przeładowany z powodu zbliżających się igrzysk olimpijskich i turniejów kwalifikacyjnych do nich rozgrywanych w Berlinie i Apledoorn. Dlatego część z kibiców mogła tego nie zauważyć, ale właśnie trwają Klubowe Mistrzostwa Świata.
Ze względu na zainteresowanie włoską ligą kątem oka przyglądam się trwającym w Shaoxing (dla pań) i Betimie (dla panów) Klubowym Mistrzostwom Świata w siatkówce. Ich męska edycja po dwóch latach rozgrywania w Polsce powróciła do Brazylii. Nie biorą w niej udział w tym roku polskie drużyny, więc zainteresowanie turniejem w naszym kraju nie jest duże. Przyglądając się formule rozgrywek ze zdziwieniem odkryłam, że ograniczono liczbę drużyn do czterech zmniejszając ją o połowę w stosunku do zeszłego roku.
Udział biorą więc jako gospodarze i mistrzowie Ameryki Południowej – Sada Cruzeiro, jako zwycięzcy Ligi Mistrzów – Cucine Lube Civitanova, jako finaliści Ligi Mistrzów – Zenit Kazań, oraz Al-Rayyan – jako trzecia drużyna z Azji. Organizatorzy mieli w planach zaproszenie mistrzów Azji – Shahridari Vramin, ale na irański zespół za problemy z płatnościami FIVB nałożyło karę. Rozmawiano również z zespołem Michała Kubiaka, Panasonic Panthers, ale japońska drużyna nie wyraziła chęci udziału w turnieju. Ciężko jej się dziwić biorąc pod uwagę fakt, że trwa rok przedolimpijski a Igrzyska rozgrywane będą w Tokio. Zespoły zmierzyły się ze sobą metodą każdy z każdym i teraz metodą 1-4, 2-3 walczyć będą w półfinałach. Im bardziej wczytuję się w turniejową formuję, tym bardziej zastanawiam się co przyszło do głowy działaczom światowej federacji i po co właściwie ten turniej jest rozgrywany.
FIVB jak wszyscy wiemy dąży w stronę uatrakcyjnienia siatkarskiego widowiska i przyciągnięcia większej liczby kibiców. W głowach działaczy federacji pojawiają się coraz bardziej absurdalne pomysły. Przyjrzyjmy się więc uważnie aktualnej edycji KMŚ. Sam fakt, że potrzeba było zagrać trzy mecze tylko po to, żeby wyłonić skład półfinałów jest dość dyskusyjny. Jak policzyli dziennikarze włoskiego portalu volleyball.it, pomiędzy meczem Sady z Lube, a Lube z Zenitem było dokładnie (18 godzin i 49 minut). Zenit pomiędzy starciem z Sadą, a meczem z Al-Rayyan miał również mniej niż 20 godzin przerwy. Po trybunach przez praktycznie cały turniej hula wiatr, a tabela ułożyła się tak, że mecz pomiędzy Civitanovą a Kazaniem lepiej było przegrać po to, by uniknąć wpadnięcia na siebie ponownie w półfinale. Tak więc Lube po tym, jak zapewniło sobie pierwsze miejsce w tabeli wypuściło na parkiet drugą szóstkę i przegrało spotkanie po tie-breaku. Im bardziej próbuję, tym bardziej nie potrafię znaleźć odrobiny sensu w tym turnieju, ponieważ trzy silne drużyny mierzą się z półamatorską zbieraniną, europejskie zespoły żeby to zrobić przeleciały pół świata (podróż Zenitu trwała ponad dobę) i tracą wpływy sponsorskie, bo trzeba było się dostosować do regulaminów federacji i nie można było zagrać w swoich standardowych strojach.
Zwłaszcza dla europejskich drużyn moim zdaniem gra nie jest warta świeczki i po raz kolejny FIVB kompletnie nie przejmując się faktem, że siatkarze to też ludzie organizuje sobie nikomu nie potrzebny turniej. Równie dobrze można by załatwić sprawę starciem w jednym meczu pomiędzy zwycięzcą Ligi Mistrzów, a mistrzem Ameryki Południowej. Do tego jednak trzeba by mieć w głowie więcej niż chęć zysku, dodać dwa do dwóch i pomyśleć o tym jak ciężki to dla siatkarzy sezon. Sensownych działań w siatkarskim świecie brakuje od lat, dlatego mam nadzieję, że nadejdzie dzień w którym działania podejmowane przez FIVB nabiorą nieco sensu i będą miały za priorytet przede wszystkim zdrowie siatkarzy i siatkarek.
Artykuł Klubowe Mistrzostwa Świata FIVB… ale właściwie po co? opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.