Joao Amaral w Portugalii znów bardzo szczęśliwy. Problemy ma tylko Lech
Cały czas nie milkną echa odejścia Joao Amarala w dziwnych okolicznościach. W dodatku Portugalczyk cały czas dolewa przysłowiowej oliwy do ognia dając m.in. na jednym z portali społecznościowych coraz więcej sygnałów, jak bardzo na plus zmieniło się jego życie. 29-latek w swojej ojczyźnie nie mówi o problemach rodzinnych. Problemy ma jedynie Lech Poznań, który stracił resztki zaufania i szacunku wśród wściekłych kibiców.
Jeden z oszukanych
O sytuacji oszukanych przez klub czołowych obcokrajowców pisaliśmy już m.in. tydzień i 2 tygodnie temu. Wśród najlepszych zagranicznych piłkarzy, którzy omamieni wizją budowania wielkiego Kolejorza dali się skusić na grę w Polsce był m.in. Joao Amaral. 1,5 roku temu zarząd naobiecywał Portugalczykowi grę o Mistrzostwo Polski, walkę w europejskich pucharach, na pełnym stadionie i bitwę co sezon o najwyższe cele. Przed rozpoczęciem trwającego sezonu Amaral i paru innych obcokrajowców, którzy przybyli do Lecha z jasnym zadaniem nie mieli już postawionych żadnych celów mając stać się tylko nauczycielami dla młodzieży biorąc jednocześnie udział w niekończącej się budowie młodej drużyny, w klubie bez żadnych ambicji, bez gry w pucharach, ze słabej ligi, którego na dodatek na stadionie wspiera 7-10 tysięcy osób.
Chciał odejść od pół roku
Joao Amaral już latem kombinował, jak prysnąć z Lecha Poznań, który nagle zmienił strategię chcąc teraz ze względów oszczędnościowych postawić na młodzież i wyselekcjonowanych przez nowy skauting walecznych obcokrajowców z małych klubików do 26 lat. Sierpniowe informacje na temat m.in. transferu Amarala do Bragi były robotą agencji managerskiej chcącej zwiększyć zainteresowanie swoim klientem. Letnie okienko się skończyło, przyszło zimowe i tym razem próba opuszczenia szarego Poznania, a także ligowego średniaka bez perspektyw ze słabej ligi powiodła się. Joao Amaral rodzące się w kwietniu dziecko wykorzystał jako narzędzie do próby ucieczki z Kolejorza. Lech informował jeszcze o rzekomych „problemach rodzinnych” piłkarza nie podając oczywiście żadnych szczegółów kogo lub czego one dokładnie dotyczą. Sam zawodnik w swoim kraju także nic o nich nie wspomniał podobnie jak Pacos.
Co innego w Polsce, co innego w Portugalii
Lech wiedząc co stanie się, gdy za darmo na pół roku odda do Portugalii jednego ze swoich czołowych piłkarzy jeszcze przed świętami nagrał filmik z Joao Amaralem, który sam się tłumaczył, dlaczego nas opuszcza. 29-letni ofensywny piłkarz mówił na krótkim nagraniu zupełnie co innego niż po powrocie do Portugalii o czym już wcześniej pisaliśmy. Amaral w Lechu „nie mógł dać z siebie wszystkiego”, w rodzinnym Pacosie już podczas pierwszej prezentacji zapowiedział, że „da z siebie absolutnie wszystko”.
Joao Amaral przez najbliższe pół roku będzie zawodnikiem FC Paços de Ferreira. Portugalczyk do klubu występującego w rozgrywkach Primeira Liga przenosi się ze względu na trudną sytuację rodzinną.
https://t.co/8jI1nDroOm pic.twitter.com/r9Z4S9P4hI
— Lech Poznań (@LechPoznan) January 2, 2020
– „Czuję się szczęśliwy. Jestem tu, aby pomóc zespołowi i na pewno osiągniemy nasze cele. Zawsze dam z siebie wszystko, jak zawsze w każdym klubie. Zrobię co w mojej mocy dla klubu i mam nadzieję pomóc w osiągnięciu celów. Obiecuję pracę.” – Joao Amaral po przejściu do Pacosu (za stroną fcpf.pt)
Wzmożona aktywność po odejściu
Joao Amaral dotąd rzadko korzystał z mediów społecznościowych w tym ze swojego konta na Instagramie. Nagle po powrocie do Portugalii wrzucił aż 2 fotografie z jasnymi przesłaniami. Nie trzeba w tym przypadku wiele wyjaśniać czy tłumaczyć tekstów zamieszczonych na screenach poniżej. Zdjęcie z dziewczyną wykonane na portugalskiej plaży, przy zachodzie słońca i w wyższej temperaturze niż w Poznaniu mówi bardzo dużo. Dodatkowo tekst zamieszczony obok zdjęcia z prezentacji już w barwach Pacosu de Ferreira jasno określa nastawienie piłkarza do gry w nowej drużynie, w swoim kraju, w lepszym klimacie, w lepszej lidze i z dala od Lecha Poznań, który nie okazał się klubem walczącym o najwyższe cele, klubem z większymi ambicjami od Pacosu ani tym bardziej nie był trampoliną w karierze.
Powrót mało prawdopodobny
Aktualnie próżno szukać naiwnych kibiców Lecha Poznań, którzy wierzą w powrót Joao Amarala na Bułgarską za pół roku. Portugalczyk jasnymi sygnałami takimi jak zdjęcia na Instagramie na którym nagle stał się aktywny czy wypowiedziami w portugalskich mediach w których nie ma nic o rzekomych „problemach rodzinnych” zawodnika dał wszystkim wiele wskazówek. W dodatku ta zima nie była pierwszym okienkiem transferowym podczas którego 29-letni ofensywny piłkarz chciał opuścić Lecha, który okłamał go przy podpisaniu umowy. Z wypowiedzi i tekstów Joao Amarala zamieszczanych w internecie jasno wynika, że zawodnik przez najbliższych 6 miesięcy zrobi absolutnie wszystko, żeby możliwie jak najlepiej wypromować się, a latem odejść z Kolejorza już definitywnie lub chociaż na kolejne, roczne tym razem wypożyczenie.
Jedna z najgorszych akcji w ostatnich latach
Kłamstwo ma często krótkie nogi. Tym razem chyba nikt nie spodziewał się aż takiej różnicy pomiędzy doniesieniami klubu a Joao Amarala, który w Portugalii nie potwierdził niczego o czym informował Lech w tym przede wszystkim rzekomych „problemów rodzinnych”. Portugalczyk tak jak wcześniej Emir Dilaver – w prosty sposób poradził sobie z przegranym, nieudolnym, skompromitowanym zarządem wymuszając łatwe odejście z Kolejorza. Sama akcja z nagraniem filmiku przez klub wyszła dziwnie i została odebrana fatalnie. Klip wręcz rozwścieczył kibiców grzmiących m.in. w dyskusjach na tej witrynie czy na klubowych mediach społecznościowych. Lech ewidentnie zapomniał, że kibice bardzo szybko dojdą do informacji podawanych przez Portugalczyków i zachowania Joao Amarala, który w prosty, aczkolwiek cwaniacki sposób zakomunikował wszystkim zainteresowanym – „teraz jestem szczęśliwy, teraz dam z siebie wszystko”. Joao Amaral ma obecnie spokój, zrealizował swój plan. Lech kolejnymi kłamstwami zepsuł atmosferę już na początku 2020 roku depcząc jakiekolwiek nadzieje kibiców na lepsze miesiące.
Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.
—
TWITTER
YOUTUBE
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <